Zima przywitała nas już ze wszystkimi
swoimi dobrodziejstwami i przekleństwami. Uciekając przed mrozem warto schronić
się w ciepłej sali kinowej, na jednej z wybranej dla was perełce filmowej.
Dramat
źródło |
Tytuł: Kim jest Michael?
Reżyseria: Justin Kelly
Obsada: James Franco, Emma Roberts, Zachary Quinto
Data premiery: 4 grudnia 2015 r.
Opowieść o duchowej transformacji
Micheala Glatze’a, aktywisty LGBT i założyciela queerowego czasopisma YGA
(Young Gay America), który wyzbywa się swojej orientacji, aby stać się
ortodoksyjnym chrześcijańskim pastorem z dziewczyną u boku.
Debiut Justina Kelly’ego pojawił się
w Polsce w ograniczonej dystrybucji, nie wzbudził też większych emocji w
zagranicznych kinach, ale to bardzo dobry dramat, jasny punkt w pełnej zwrotów
i upadków karierze Jamesa Franco.
Punkt wyjścia wydaje się nieprawdopodobny,
ale dzięki wiarygodnemu scenariuszowi i dobrej głównej roli, udaje się
przekazać na ekranie sporo autentyzmu prawdziwej historii. To bez wątpienia jedna
z najlepszych ról Franco. Jego Michael to ciekawa sylwetka – mężczyzna
stworzony z subtelnych gestów, podatny na wpływy ideologii, poszukujący własnej
tożsamości. Przez pewien czas wykluczony zarówno przez homoseksualne
środowisko, jak i krąg chrześcijaństwa. Franco bezbłędnie przedstawił
wyalienowanie i poszukiwanie własnego ja, tworząc jedną z najlepszych swoich
ról. A co najważniejsze, przedstawiona historia nie jest jednoznaczna, co
doskonale podkreśla końcowy wybór piosenki Tori Amos.
Komedia/komediodramat
źródło |
Tytuł: Mandarynka
Reżyseria: Sean Baker
Obsada: Kitana Kiki Rodriguez, Mya Taylor, Karren Karagulian
Data premiery: 11 grudnia 2015 r.
W wigilię Bożego Narodzenia
transseksualna prostytutka Sin-Dee wychodzi z więzienia za przechowywanie w
peruce narkotyków swojego chłopaka, dilera. Od najlepszej przyjaciółki
Alexandry dowiaduje się, że partner ją zdradził, w dodatku z "rybiarą", czyli
biologiczną kobietą. Rozwścieczona, przemierza ulice Los Angeles, aby go
odnaleźć i zawalczyć o własny związek.
Mandarynka to
jeden z najsłynniejszych amerykańskich filmów niezależnych zeszłego roku i
jednocześnie prawdziwe wyzwanie dla masowego odbiorcy. Obraz rozgrywa się na
zakazanych, omijanych przez Hollywood ulicach Los Angeles, w środowisku transseksualnych
prostytutek. Rozkrzyczanych, skąpo ubranych, rzucających inwektywami na prawo i
lewo. Nakręcony iPhonem film Seana Bakera aż kipi od emocji, a energiczna
muzyka i bardzo dobre wymiany zdań jeszcze bardziej podkreślają styl obrazu.
Tempo jest szybkie, ale nie brak tu także momentów wyciszenia. Występujący w
głównych rolach naturszczycy świetnie sobie radzą; szczególne uznanie za
oceanem zdobyła Mya Taylor. Ten szalony komediodramat skrywa niejedną refleksję
o goryczy porażki, braku szacunku i kobiecej przyjaźni silniejszej od
zakłamania mężczyzn.
Film akcji/przygodowy
źródło |
Tytuł: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
Reżyseria: J.J. Abrams
Obsada: Daisy Ridley, Harrison Ford, Mark Hamill
Data premiery: 18 grudnia 2015 r.
Siódma część Gwiezdnych wojen, której akcja rozgrywa się trzydzieści lat po
wydarzeniach z Powrotu Jedi.
W grudniu w polskich kinach zostało
wyemitowanych bardzo mało filmów akcji, jak gdyby dystrybutorzy przestraszyli
się największej premiery tego roku, czyli oczywiście najnowszej odsłony Gwiezdnych wojen. Dobrze wiedzieć więc,
że film spełnił większość pokładanych w nim nadziei.
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy bardzo silnie odwołuje się do poprzednich części, dzięki
czemu automatycznie uruchamia mechanizm nostalgii u widza, nie tylko tego
rozkochanego w międzygalaktycznej sadze. Film umiejętnie miesza stare z nowym –
na ekranie pojawią się gwiazdy poprzednich części (Harrison Ford, Mark Hamill,
Carrie Fisher), młode talenty z pierwszymi większymi sukcesami na koncie
(Oscar Isaacs, Adam Driver) i aktorzy dopiero rozpoczynający przygodę z aktorstwem (Daisy
Ridley, John Boyega). Przebudzenie Mocy
to świetne widowisko, w którym zachwycają praktyczne efekty specjalne (znacznie
lepsze niż cyfrowe z większości współczesnych produkcji) i humor. Scen akcji
jest dużo, ale całość zbudowana została przede wszystkich na dobrze rozpisanych
bohaterach i aktorskiej chemii.
GW jest świetne, ale ma kilka wad. Pozostałych nie widziałam, ale bardzo interesuje mnie Mandarynka.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam żadnego z tych filmów, ale któregoś dnia obejrzę ''Kim jest Michael?'' i ''Mandarynka''.
OdpowiedzUsuń