źródło |
Statystyczny Polak, przeciętny Jan Kowalski, w tym przypadku Jan Sum
zwany później Rybą, cofa się w niewytłumaczalny sposób do czasów
średniowiecza. Co się może stać? No cóż, kilka aniołów i diabłów może
potrzebować pomocy właśnie od Ryby – tatuatora, męża, ojca i w
przeszłości alkoholika. Ale co zrobić, ten dziwny gość w kościele miał
duży dar przekonywania i wkopał go w misję ratowania świata.
Tytuł: Ab ovo
Autor: Rafał Bąk
Wydawnictwo: Varsovia
Moje
pierwsze wrażenie było bardzo dobre – Ab ovo została pięknie wydana,
wystylizowana na starą, średniowieczną księgę z tajemniczym znakiem na
środku i błyszczącymi elementami. Strona wizualna jest zdecydowanie
zachęcająca – zwłaszcza że w środku znajdują się jeszcze interesujące i
ciekawe ilustracje wykonane przez samego autora tekstu. Trzymając coś
takiego w ręku chęć na lekturę pogłębia się. Książka jest w całości
stworzona przez autora – napisana, opatrzona w ilustracje i okładkę. W
dwóch ostatnich wypadł świetnie, ale czy warto zapamiętać nazwisko
Rafała Bąka ze strony literackiej?
Otworzyłam tę intrygującą książkę i... przeniosłam się w czasie. Nie od razu, raczej tak jak się zapada w sen. Najpierw powoli oswajałam się z sytuacją, stylem autora, klimatem powieści i światem średniowiecza, a potem gwałtownie wsiąknęłam w tę książkę, która nie chciała wypuścić mnie ze swoich sideł. Mimo że wciągnęła mnie, czytałam ją dosyć długo – nie mówię, że to źle, wręcz przeciwnie. Rozwlekła lektura niekoniecznie musi być męcząca, jeśli autor potrafi do tego nie dopuścić. Czytałam ją z wielką przyjemnością, niechętnie odkładałam i ochoczo wracałam do ponownego czytania.
Ab ovo to debiutancka powieść Rafała Bąka, ale niech cię to nie zrazi, bo jest to udany debiut. Gdybym nie wiedziała, sama z pewnością nie domyśliłabym się, że jest to pierwsza książka autora. Fabuła jest dopracowana i złożona, choć Bąk nie uniknął paru błędów, które są mało znaczące dla przeciętnego czytelnika. Dużo się dzieje, a narracja biegnie sprintem, przez co nie sposób się nudzić. Poza dużą dawką emocji jest też sposobność do refleksji, które niejednokrotnie mogą cię dopaść w trakcie lektury, gdyż znaczącą rolę odgrywa tu religia. Mamy anioły, które powołują się na Boga – bohaterowie przez spotkanie z niebiańskimi (oraz wręcz przeciwnie) istotami nie wierzą już w Pana, a wiedzą, że jest, bo, jak autor zauważa, wierzyć a wiedzieć to kompletnie coś innego. Muszę także wspomnieć o genialnej scenie pirackiej – była doskonale napisana i bardzo zapadła mi w pamięć.
Postaci są barwne i żyją własnym życiem. Zwłaszcza główny bohater, który znajduje się w obcym środowisku przechodzi przemianę. Jan jest postacią bogatą, jedyne co mi nie pasuje to pospolite (że się tak wyrażę) imię i niezbyt zachwycające nazwisko, do którego jednak potem można się przyzwyczaić.
Mogłabym pomyśleć, że jest to historia oparta na faktach, gdyby nie wyraźny wątek fantastyczny. Właściwie Ab ovo jest książką z pogranicza fantastyki i historii, choć to drugie jest chyba troszkę na wyrost, gdyż kilka dat i nazwisk nie czyni książki historyczną. Raczej nie zapamiętasz żadnych faktów, ale nie to jest tutaj ważne. Liczy się to, że czytałam tę książkę z masochistyczną przyjemnością.
Mam głęboką nadzieję, że pan Bąk nie poprzestanie na tym debiucie. Chętnie przeczytałabym jeszcze jakieś jego dzieło. Wam także polecam Ab ovo, które nie jest zbyt popularne – co uważam za skandal.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.