NAJNOWSZE

środa, 24 czerwca 2015

Wychodzę za mąż. On jest idealny! To katastrofa, czyli "Biorę sobie ciebie" Eliza Kennedy


Źródło
Poznajcie Lily Widler – mieszkankę Nowego Jorku, prawniczkę i przyszłą pannę młodą. Ma wymarzoną pracę, wspaniałych przyjaciół, rodzinę złożoną z charyzmatycznych i kochających kobiet, a także idealnego narzeczonego. Co jeszcze? Nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby wychodzić za mąż. Will, narzeczony Lily, jest błyskotliwym przystojnym archeologiem. Lily jest pyskata, impulsywna, chętnie wypija drinka (albo pięć) i absolutnie nie potrafi dochować wierności jednemu mężczyźnie. Lubi Willa, ale czy go kocha? Will kocha Lily, ale czy naprawdę ją zna? Zbliża się termin ślubu, a noce – i poranki, i popołudnia – które Lily spędza na piciu, zabawie i podejmowaniu wątpliwych decyzji, coraz dobitniej dowodzą, że najszczęśliwszy dzień jej życia może się okazać największym błędem, który dotąd popełniła.
Tytuł: Biorę sobie ciebie
Autor: Eliza Kennedy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Lily miała być drugą Bridget Jones. Okej, nie czytałam żadnej książki z Jones, ale słyszałam o tej bohaterce i miałam duże nadzieje co do Lily. Kim jest owa panna Widler? Nie szuka rozpaczliwie miłości, nie jest biedna jak mysz kościelna, bo jest kobietą sukcesu, nie waży się co pięć minut i nie rozpacza nad kilkoma dodatkowymi kilogramami. Nic z tych rzeczy. Ona lubi seks i nawet pierścionek na palcu nie zmieni tego, że każde wyjście Lily kończy się jednym. Małżeństwo wzbudza w niej negatywne uczucia, bo taka osobowość jak ona nie nadaje się do czegoś takiego. A tu termin się zbliża. Co robić? Armagedon.

Styl autorki jest bardzo przyjemny i łatwy w odbiorze. Typowo dla tego rodzaju literatury nie trzeba się głębiej zastanawiać nad fabułą. Trochę szkoda, że było mało humoru, bo oczekiwałam więcej. Scen przyprawiających o śmiech było niewiele – ale jeżeli już, to naprawdę wesołe, przy których wręcz płakałam ze śmiechu. Kennedy nie ubiera treści w wyszukane słowa i nie próbuje kombinować. I bardzo dobrze. Przeczytałam ją szybko i chętnie sięgnęłabym po coś jeszcze tej autorki. Przynajmniej ze względu na styl.

Bohaterowie byli przyzwoicie wykreowani. Niestety nie wszyscy. Najważniejsza postać irytowała mnie od początku do końca. Wiele razy zastanawiałam się, czy nie odłożyć tej książki tylko dlatego, że ledwo wytrzymywałam z Lily. Nie jest głupią i pustą blondynką, ma charakter i jest nawet mądra, co mnie zaskoczyło. Nieraz trzaskała inteligentnymi sentencjami. Mimo to nie mogłam jej polubić. Natomiast Will był bardzo przyjemnym bohaterem i wzbudzał moje współczucie, bo przez Lily było mi go szkoda. Nie mogę nie wspomnieć o czterech matkach Lily, tak bardzo wkurzających i tworzących mieszankę wybuchową, jej tatusia uważającego, że rozwody świetnie działają na dzieci i rodziców Willa – względnie normalnych. Całe to szaleństwo dzieje się na tle intrygującej sprawy, jaką prowadzi Lily, będąc prawniczką. Świetnie – nic dodać, nic ująć.

Biorę sobie ciebie zaskakuje i wyłamuje się ze schematów. Jest zupełnie inna niż tego typu powieści. Tak sobie myślę, że to świetny materiał na ekranizację komedii romantycznej. Świetnie się ją czyta dla relaksu, idealna na lato i leniwe dni. Można się przy niej uśmiać, ale i zastanowić. Nie za dużo, bo wtedy nie mogłoby się tego nazywać literaturą kobiecą. Podsumowując – polecam.

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates