źródło |
Początki bywają trudne. Debiut Stevena Spielberga Pojedynek na szosie nie jest raczej wymieniany wśród jego najlepszych dzieł, gdyż został przyćmiony przez późniejsze wielkie sukcesy Amerykanina. W niskobudżetowym, nakręconym jeszcze
dla telewizji i w ciągu zaledwie 16 dni filmie jednak udało się zawrzeć więcej, niż
można było się tego na pierwszy rzut oka spodziewać.
Fabuła jest prosta, wręcz banalna. Ot, zwykły, niczym niewyróżniający się obywatel USA podróżuje swym samochodem do pracy. Pewnego dnia przeszkodzi mu w tym kierowca wielkiej ciężarówki, z którym rozegra pojedynek na śmierć i życie.
screen własny |
Niezwykle ważny jest w tej historii początek. Pierwsze 15 minut właściwie konstytuuje nasze spojrzenie na resztę filmu. Dzięki prostym, nienachalnym, bo naturalnie wplatającym się w fabułę zabiegom Spielberg nadał obrazowi drugie dno.
Pojedynek na szosie rozpoczyna się od ujęć subiektywnych z punktu widzenia… samochodu. Człowiek
staje się maszyną, pojazdy bohaterów reprezentują ich samych.
Tak wygląda życie waszego samochodu.
Spielberg bowiem mówi w swoim filmie
o męskości – o jej zmianach, granicach i próbie dominacji. David Mann to zwyczajny biznesmen, najprawdopodobniej
samodzielnie utrzymujący rodzinę. Kiedy zostaje zaatakowany przez kierowcę
poruszającego się ogromną, bardzo groźnie wyglądającą ciężarówką, musi bronić
nie tylko swojego życia, ale też i honoru. W radiu anonimowy podatnik żali się,
że przestał już być głową rodziny, choć jest z zamiany ról zadowolony. Żona
Manna ma do niego pretensje, że nie obronił jej w domniemanej próbie gwałtu. Nawet
taki szczegół jak David stojący w "męskiej" pozie, z nogą opartą o blat stołu
ma znaczenie. Mann żyje w świecie, w którym dominująca pozycja mężczyzn jest
zagrożona. Film mówi o kryzysie męskości we współczesnym świecie (początek lat
70. to przecież okres już po wielkich ruchach emancypacyjnych). Czym jest i w
jakim stopniu składa się na niego brutalność zachowania? Tytułowy pojedynek to
walka o zachowanie jej resztek.
screen własny |
Masywna, zabrudzona ciężarówka wygląda jak wyjęta z horroru. Emanuje złowieszczością, która podkreślana jest w ujęciach, w których zajmuje niemal całą powierzchnię kadru. Jej pojawienie się od samego początku wprowadza niepokój i zwiastuje kłopoty, lecz nie od razu staje się jasne, że to niszczycielska siła, której nic nie jest w stanie powstrzymać. Bardzo trafnym zabiegiem było niepokazywanie na początku (czy do końca – tego nie zdradzę) twarzy kierowcy. Kamera ukazuje go fragmentarycznie. To mógłby być przeciętny redneck, jakich wiele, ale w ujęciu Spielberga staje się symbolem irracjonalnego zła.
screen własny |
Na Pojedynek na szosie można zresztą spojrzeć z innej perspektywy: historii o człowieku (Mann) w starciu z bezwzględną maszyną, czy jako biblijny pojedynek między Dawidem (Davidem) a Goliatem. Interpretacji jest zresztą więcej. Spielberg ani przez chwilę nie zmierza w stronę dyskursu filozoficznego, ale dzięki takiemu odwołaniu nadaje filmowi nieco głębsze znaczenie. Pojedynek na szosie to przede wszystkim bardzo sprawnie nakręcone kino gatunkowe. Ten film sensacyjny wywołuje większe napięcie niż cykl Szybcy i wściekli razem wzięty. Osiągnięto to dzięki wspólnej pracy pięciu montażystów, świetnym kaskaderom, inwencji dźwiękowej i prostym, oszczędzającym czas pomysłom operatorskim. Już w tym obrazie pojawiają się pewne detale charakterystyczne dla późniejszej twórczości reżysera jak słynne Spielberg Face.
W Pojedynku
na szosie Spielberg udowodnił, że ma dobry warsztat, który w późniejszych
latach reżyserskiej kariery doprowadził do perfekcji. Po raz pierwszy zdobył
uznanie publiczności, którego nie oddaje od kilkudziesięciu lat. Młody,
utalentowany twórca nakręcił proste, ale przemyślane kino. Pokazał, że w
skromnym budżetowo filmie może zawrzeć multum emocji i umiejętnie budować
dramaturgię. Do gatunku sensacyjnego i motywu wielkiej, morderczej istoty
powrócił już w nakręconych cztery lata później Szczękach. I to od tego filmu zaczęła się jego wielka kariera.
źródło |
Fabuła, wnioskując po Twojej recenzji i zwiastunie (który przypominał mi zwiastun do "Morderczej opony" haha), nie wydaje się dla mnie ciekawa. Jednak sposób kręcenia filmu oraz rozważania na temat męskości mogłyby być interesujące, być może się skuszę i pooglądam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga z recenzjami: http://lamaczekodow.blogspot.com/