To było moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Jolanty Kosowskiej. Wcześniej autorka wydała już trzy powieści, ta jest najnowsza, więc słuszne będzie stwierdzenie, że zabrałam się do książek pani Jolanty zupełnie od końca. Niemniej jednak chyba nie ma tego złego... prawda?
Tytuł: Nie ma nieba
Autor: Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: Novae Res
Historia miłości i lekarskich dylematów. Nie ma nieba to nieprzewidywalna opowieść o lekarzach, ich pacjentach i relacjach zachodzących między nimi – o wyczerpującym poczuciu odpowiedzialności, empatii, której nadmiar może stać się siłą niszczącą obydwie strony, rozterkach i dylematach. A wszystko to wplecione w historię miłości, która mogłaby stać się love story współczesnych czasów. Przeczytaj! Być może nagle w swym lekarzu zobaczysz zupełnie innego człowieka…
Bardzo chciałam przeczytać tę powieść. Byłam przygotowana na to, że ogrom emocji może mnie przytłoczyć i powalić na łopatki, jednak pokusa z dnia na dzień stawała się silniejsza, aż w końcu chwyciłam za powieść i wkroczyłam do świata Macieja, by poznać jego historię.
Wszystko rozwijało się w normalnym, pozbawionym gwałtowności tempie. To w końcu powieść obyczajowa, a nie energiczne sf., w którym jeden zwrot akcji musi być poganiany następnym.
Autorka powoli, stopniowo wprowadzała nas w świat głównego bohatera, tłumaczy nam to, co się w jego życiu wydarzyło i dlaczego tak bardzo go to zniszczyło. Zbyt szybko zdecydowałam się osądzić Małgorzatę i jej postępowanie. Postawiłam na niej kreskę. Jakież było moje wzruszenie, gdy dzięki koleżance Macieja, Karolinie, dowiedziałam się, co tak naprawdę wydarzyło się w życiu Małgorzaty i dlaczego jej losy potoczyły się w takim, a nie innym kierunku. Niemniej jednak Gośka przynajmniej w pięciu momentach powieści wydała mi się całkowicie pozbawiona zdolności logicznego myślenia, można przyznać, że mnie irytowała, a powód niezgody Małgorzaty i Macieja, Robert... on już na zawsze pozostanie w moim sercu.
Bardzo podobała mi się kreacja męskiej części bohaterów tej powieści... począwszy od Macieja, poprzez Roberta, a skończywszy na osobliwym obcokrajowcu o nazwisku Russo. Nieco gorzej wypadła kreacja kobiet, bo Małgorzata, mimo swej niezwykłej historii pełnej pozytywnych i negatywnych uczuć, emocjonalnych zawirowań i trudności, była dla mnie jakaś sztywna, pozbawiona tej charakterystycznej iskry, która sprawiłaby, że w mojej wyobraźni przestałaby być papierowa, a stałaby się rzeczywista. Jej emocje, te negatywne i pozytywne, nie poruszały mnie tak bardzo.
Ośrodkiem moich łez, mojego bólu, mojego uśmiechu przebijającego się przez zadumę byli mężczyźni: Robert, którego szanuję za wszystko, co zrobił, i za to, jak walczył o wszystko, co wiedział, że może zdobyć, oraz Maciej, który pokazał, że lekarz też jest człowiekiem i że to wcale nie wygląda tak, jak wszyscy myślą... że przychodzi do pracy, robi, co trzeba, bez żadnych emocji, a następnie wraca do domu i całkowicie odgradza się od wszystkich ludzkich tragedii, z jakimi ma do czynienia każdego dnia. Ci dwaj mężczyźni, którym z powodu Małgorzaty nigdy nie było po drodze do przyjaźni, dali mi solidną, pełną emocji naukę. Cieszę się, że ich poznałam. Pozornie byli różni, lecz w ostatecznym rozrachunku okazali się bardzo podobni. Oboje stoczyli ciężkie bitwy z emocjami, z przykrymi zdarzeniami, na które nic nie mogli poradzić, z oszałamiającymi ciosami od losu, po których trudno im się było podnieść.
To w gruncie rzeczy bardzo smutna powieść, która dobitnie pokazuje prawdziwe ludzkie tragedie, a jednocześnie stawia na piedestale prawdę starą jak świat: cieszmy się tym, co mamy, bo póki jesteśmy zdrowi, to wszystko inne nie ma aż takiego znaczenia.
Zapamiętajcie to, a przede wszystkim sięgnijcie po Nie ma nieba. Powieść jest ważna, jest mądra i przedstawia świat z perspektywy lekarza onkologa, któremu w jednej chwili posypał się cały świat. Polecam ją starszym i młodszym czytelnikom, wszystkim tym, którzy chcą na chwilę zwolnić, zastanowić się nad własnymi wartościami i oddać się zadumie, by ostatecznie docenić w pełni to, co się ma. Cieszę się, że przeczytałam tę powieść, bo Maciej i Robert to faceci, których warto poznać i docenić, a najważniejsze, by uzmysłowić sobie, że wszyscy, absolutnie wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. I – niestety – niezniszczalni.
Z taką lekcją i refleksją zostawiam was w swojej pierwszej recenzji dla Essentii. Cudownego zaczytania!
To jest cudowna książka, która zmusza nas do zastanowienia się nad pewnymi kwestiami w naszym życiu. Polecam serdecznie ją, jak i całą twórczość Pani Kosowskiej :)
OdpowiedzUsuńWszyscy tę książkę tak zachwalają, że nie mogę się doczekać, aż sama ją przeczytam;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com