źródło |
Co jeden z najwspanialszych barokowych malarzy ma wspólnego z tajemniczymi morderstwami?
Czy błękit to naprawdę kolor samego szatana?
Cornelis Suythof to zwykły holenderski malarz-amator zmuszony zarabiać na życie w Rasphuisie – więzieniu, gdzie wtrącani są ludzie biedni, począwszy od kieszonkowców, a na zabójcach skończywszy. Niezbyt wytworne miejsce dla artysty, ale cel uświęca środki; nasz bohater przecież kiedyś się wybije!
Pewnego dnia do celi trafia jeden z najbardziej cenionych mistrzów farbiarskich – Gijsbert Melchers. Okazuje się, że mężczyzna w potworny sposób zamordował swoją żonę i trójkę dzieci, z których najstarsze miało zaledwie trzynaście lat. Więzień tłumaczy się rzekomym opętaniem przez obraz, który został przyniesiony do zakładu razem z farbiarzem. Gdy Cornelius następnego dnia zagląda do celi, Gijsbert już nie żyje...
Niedługo później kolejna osoba ze środowiska naszego bohatera, tym razem mu bliższa, popełnia zbrodnię pod pretekstem wyjątkowego obrazu. Cornelis postanawia oczyścić przyjaciela z zarzutów, lecz nie zdąża...
Tak właśnie zaczyna się nasza historia. Młody malarz postanawia rozwikłać zagadkę zabójczego malowidła. W tym celu na własną rękę rozpoczyna śledztwo i trafia do pracowni uwielbionego przez siebie artysty – Rembrandta von Rijn. Niestety nie przewiduje tego, że obraz zniknie...
Czym jest ta książka? Bardzo dobrym połączeniem kilku gatunków: kryminału, romansu i zwykłej "przygodówki". Według mnie wątek kryminalny został w pełni rozwinięty, choć miejscami stawał się dość monotonny. Naszemu bohaterowi ciągle ktoś przeszkadza w jego poczynaniach. Kilka razy zostaje przyłapany na niecnym uczynku dokładnie w tym samym miejscu Amsterdamu. Po pewnym czasie zaczyna się to stawać nużące.
Myślę, że dużo lepiej prezentują się dwa pozostałe wątki. Zwroty akcji są rzeczywiście niespodziewane, momentami nie nadążałam już czytać, gdyż chciałam wiedzieć, co stanie się za chwilę. Temat miłości również mnie mile zaskoczył. Nie jestem wielką zwolenniczką romansów, a nawet powiedziałabym, że staram się ich unikać. Jednakże w Zabójczym błękicie szczerze kibicowałam bohaterom w ich miłosnych poczynaniach i nie mogłam doczekać się, aż między nimi zaiskrzy.
Trafiłam na tę pozycję przypadkiem, gdy po raz setny grzebałam w stertach powieści wyłożonych na gigantycznych stołach w miejscu z tanimi książkami. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że był to naprawdę dobry wybór! Publikacja nie jest wybitna, zostawia po sobie uczucie niedosytu, którego nie powinniśmy zaznać po przyjemnej lekturze. Ma specyficzny klimat, który sprawia, że czyta się ją jednym tchem. Niestety innej pozycji Jörga Kastnera, autora Zabójczego błękitu, w Polsce nie uświadczymy. A szkoda, bo chętnie zapoznałabym się z pozostałymi książkami tego pisarza.
Reasumując, nie jest to książka dla osób chcących przeczytać porywający, wielowątkowy kryminał. Jednakże jest to bardzo przyjemna pozycja, która na długo utkwi w pamięci!
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.