NAJNOWSZE

czwartek, 3 grudnia 2015

Mężczyźni nie marzą

źródło
Mężczyźni nie marzą – z jednej strony czuję się zadowolona, z drugiej rozgoryczona i odczuwam niedosyt. Gdybym miała zaszufladkować tę książkę, nie trafiłaby ani do kategorii "dobra", ani "zła", ale z pewnością pobudzająca do refleksji. 


Tytuł: Mężczyźni nie marzą
Autor: Nina Fer

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza


Jest to z całą pewnością powieść, która wyróżnia się pewnego rodzaju lekkością, lekkością pióra autorki Niny Fer. Pisarka płynnie zmienia tematy, wprowadza kolejne wątki i rozbudza sympatię względem głównej bohaterki, ale też postaci drugoplanowych.  To moim zdaniem największy atut tej książki. Czasem zatrzymywałam się przy niektórych zdaniach i czytałam kilka razy, bo urzekały mnie swym pięknem, a jednocześnie prostotą, np.: Akt miłosny trwał już od czterech godzin, a nam wciąż było mało. Mnie w każdym razie na pewno, ale kiedy usłyszałam znajomy jęk, wiedziałam, że to, na co czekam, nie nadejdzie. Za to przyszło coś innego. Nie znam słów na opisanie uczuć, jakich wtedy doznawałam. Orgazm jest niczym przy stanie, kiedy łączą się jednością serca, usta, dłonie, oczy, nogi i energia dwóch ciał. Nie można tego nazwać też spełnieniem, może czymś w rodzaju boskiego pierwiastka w naszym życiu.

Główną bohaterkę – Małgosię – polubiłam od razu, gdyż zaimponowała mi. Po wizycie u terapeuty zdobyła się na odwagę, by zmienić swoje życie, by się rozwijać, poszukać szczęścia i spełnienia. Uwolniła się od zastygłego w uczuciach związku, od toksycznego mężczyzny i postanowiła spróbować jeszcze raz. Myślę, że mogłaby być dobrym przykładem dla dojrzałych kobiet, matek, które tkwią w dawno zakończonych związkach z mężczyznami, z którymi nie łączy ich już miłość, przywiązanie, szacunek, zrozumienie. Razem jest jakoś wygodniej, zwłaszcza po wielu latach wspólnego życia trudno zdecydować się na tak odważny krok, ale czasem może warto zawalczyć o siebie samego... Dlatego właśnie czuję zadowolenie po tej lekturze.

Czemu doznaję rozgoryczenia i odczuwam niedosyt? Łudzę się, że koniec może sobie dopisać każdy z nas, że to zakończenie otwarte. Z czasem przestałam rozumieć decyzje Małgosi. Miała piękną definicję miłości, kochała za nic, chciała być kochana, uczucie ją zaślepiało. Zachowywała się jak typowa zakochana kobieta, a więc analizowała każdą wypowiedź ukochanego, każde słowo, każdy gest. Zaprosiła go do swojego życia i próbowała zaakceptować takim, jakim jest. Czyż jednak sama nie budowała toksycznej relacji? On wierzę, że też ją kochał, ale nie obiecywał jej złotych gór od samego początku, nie oferował nic poza swoim uczuciem i podawał racjonalne argumenty takich decyzji. Czasem miałam wrażenie, że czytam piękną opowieść o miłości dwojga ludzi, którzy jeżeli tylko by się trochę postarali, to mogliby żyć razem długo i szczęśliwe, ale czułam też, jakbym czytała o zwyczajnym romansie w pracy, w którym poza seksem pojawia się pewnego rodzaju zrozumienie i namiętność, ale kobieta jest naiwna, a mężczyzna zwyczajnie w świecie nie zamierza się zaangażować i zmieniać ułożonego życia.  Nie mogę jednak zrozumieć zakończenia, jak w takim momencie można oskarżać kogoś o egocentryzm, jak można kochać cały czas, pomimo wszystko i za wszystko, a w takim momencie pomyśleć  o sobie? Jak?

Miłość to sprawa wielka i trudna. Nigdy nie wiadomo, gdzie ją spotkamy, kiedy ktoś znajdzie klucz do naszego serca. Polecam tę książkę przede wszystkim paniom. Pobudza do refleksji, po tej lekturze można postawić sobie odważne pytania i zastanowić się nad własnym wkładem w związek, swoimi zasobami, ale też wadami, które na pierwszy rzut oka nie wydają się słabościami.

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates