źródło |
Zatrute pióro – przeczytawszy tytuł za pierwszym razem, na moim ciele poczułam ciarki i zimny pot. Trzymałam w dłoniach kryminał, zupełnie nowe dzieło Agaty Christie – autorki, która i tym razem mnie nie zawiodła. Kto by pomyślał, że z zupełnie niewinnego i spokojnego wstępu może rozwinąć się taka historia…
Jerry Burton jest lotnikiem, który po wielkiej katastrofie samolotowej zostaje poważnie kontuzjowany. Po długiej hospitalizacji dowiaduje się, że może już chodzić, ale na zlecenie lekarza przeprowadza się na małą wieś, aby wypocząć, powdychać świeże powietrze, poznać nowych ludzi i po prostu – wieść spokojne życie. Pilot wraz ze swoją siostrą – Joanną – wynajmują od panny Emilii Jałowcowy Domek, który okazuje się być ślicznym i przytulnym schronieniem. Rodzeństwo dość łatwo przywyka do miejscowych obyczajów, panującego klimatu i plotkarskich nawyków swoich sąsiadów. Wydawać by się mogło, że wszystko powoli się układa i że na rodzinę nie spadnie już żadne niebezpieczeństwo. Jednak życie stawia przed nimi kolejne wyzwanie. Po niedługim czasie pobytu Burtonów w wiosce Joanna dostaje obraźliwy anonim, który traktuje ze śmiechem, zupełnie niczym się nie przejmując. Wkrótce okazuje się, że owe rozsyłane anonimy są już od dłuższego czasu zmorą Lymstock, a mieszkańcom spędzają sen z powiek. Nie wiadomo, kto je rozsyła, nikt nigdy nie trafił na odpowiedni ślad sprawcy. Nadawca działa bowiem bardzo sprytnie – nie ma określonych odbiorców, rozsyła je prawie każdemu z wioski. Każdy z listów jest obraźliwy, pisany nieprzyzwoitym językiem i sprawiający przykrość odbiorcy. Anonimy są jednym z głównych tematów, o jakich mówi się w miasteczku, nic w sumie dziwnego, ponieważ czytając coś podobnego, można nieźle się przecież wystraszyć. Sprawa zaczyna robić się coraz bardziej poważna, gdy nagle swój żywot kończy pani Symmington, żona jednego z tamtejszych prawników. Wszyscy zgodnie stwierdzają, iż było to samobójstwo, ponieważ obok ciała leżał anonim, informujący o tym, że nadawca wie, że jedno z dzieci nie ma za ojca pana Symmingtona. Przy kobiecie widnieje również karteczka napisana jej charakterem pisma, z treścią już dłużej nie mogę. Autora anonimów nazwano "zatrutym piórem", a policja z Lymstock próbuje jak najszybciej schwytać sprawcę, by nie doszło do kolejnych nieszczęść. W tajemniczym śledztwie pomaga także Jerry Burton, którego cała sprawa niesamowicie zainteresowała i sprawiła, że wreszcie przestał się nudzić.
Czym kierowałam się podczas wyboru tej pozycji? Przede wszystkim tytułem, który od razu mnie zainteresował. Dodatkowo książka oparta jest na anonimach, a jeszcze nie miałam okazji przeczytać czegoś podobnego, więc był to dodatkowy plus. Bardzo podobało mi się opisanie każdego z bohaterów – ich charakterystyka była przejrzysta, konkretna, dawała do myślenia, a żadna ze wzmianek nie była zbędna. Każda z postaci ma indywidualną osobowość, nie ma tutaj miejsca na szare, puste osoby, pojawiające się w powieści tylko poprzez podanie imienia i nazwiska.
Jedyną osobą, która irytowała mnie wśród tej barwnej całości była Megan – dziewczyna prawie pełnoletnia, zachowująca się jak rozkapryszone dziecko. Jej sposób patrzenia na świat oraz niektóre poglądy związane z rzeczywistością były niestety infantylne i mocno przesadzone. Bardzo mi to przeszkadzało i zwróciło moją uwagę na tyle, że doskonale udało mi się zapamiętać każdy denerwujący szczegół bohaterki.
Jak zwykle – jeśli chodzi o dzieła Agaty Christie – nie udało mi się odgadnąć, kto jest prawdziwym sprawcą całego opisywanego zdarzenia. W Zatrutym piórze rozwiązanie i odkrycie winowajcy wydaje się pod koniec wręcz banalne, jednak – nie wiedzieć zupełnie czemu – bardzo trudno jest samemu wpaść na pomysł, kogo utożsamić z nadawcą anonimów. Książka również bardzo dobrze ukazuje i obrazuje klimat, jaki panuje w małym miasteczku, przedstawia jego mieszkańców znakomicie i bardzo łatwo wszystko można sobie wyobrazić.
Przyznam jednak, że czytając pierwsze rozdziały powieści, nie byłam do niej zupełnie przekonana, wydawała mi się bowiem nudna, mało interesująca i kompletnie nietrafiająca w styl pisania Agaty Christie. Moje obawy powoli zmywały się z każdą kolejną stroną i zaczynałam dostrzegać w nich moją ulubioną autorkę. Jednak z przykrością stwierdzam, że czytałam już lepsze pozycje tej wybitnej pisarki, a Zatrute pióro nie pobudziło do końca mojej ciekawości i zainteresowania dalszą historią tajemniczych anonimów.
Czy wam uda się od razu odgadnąć, kto stoi za przykrymi liścikami? Przekonajcie się sami. Zobaczymy, ile płynie w was detektywistycznej krwi.
Zobacz inne posty tej autorki
Zobacz podobne posty
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.